Szukaj

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 19 lutego 2013

Henryk Sienkiewicz, "Potop".

Tytuł: „Potop”
Autor: Henryk Sienkiewicz
Gatunek: klasyka polska
Ilość stron: 905
Ocena: 7/10
Andrzej Kmicic był brawurowym rycerzem, o którym słyszano wiele opowieści. Dzięki hojności Billewicza uzyskał on ziemie oraz narzeczoną, Aleksandrę, w której od razu się zakochał. Niestety los mu nie sprzyjał. Przez nadgorliwość oraz wybuchowy temperament swój i szajki, której dowodził, zhańbiona została jego reputacja wśród opiekunów wybranki jego serca. Tak też mężczyzna postanowił wziąć udział w wojnie przeciw Szwedom, wspierając wojska Janusza Radziwiłła, który niechybnie go oszukał, mówiąc, iż sprzyja ojczyźnie, będąc osobą, która przyczyniła się znacznie do jej upadku. Gdy tylko Kmicic się o tym przekonał, chcąc odzyskać honor i dobrą sławę, odszedł od Radziwiłła, przebrał nazwisko Babinicz i stał się jednym z największych pogromicieli Szwedów w Polsce.

Powieść ta zarówno mnie nużyła jak i ciekawiła. Czasami, gdy czytałam kolejne strony książki miałam przeogromną chęć na drzemkę i zazwyczaj właśnie tym się to kończyło. Dlatego też książkę tę polecam wszystkim, którzy mają problemy z bezsennością – w trakcie czytania „Potopu” na pewno się one skończą.
Co było w niej ciekawego?  Sylwetki głównych bohaterów, króla Polski oraz niektóre wydarzenia, jak rozmowa Janusza Radziwiłła z Kmicicem, porwanie Oleńki Billewiczówny, wszystkie sceny z wspaniałym panem Wołodyjowskim oraz najzabawniejsze – pojedynek Zagłoby z małpami.
Najbardziej w tej książce przemawiał do mnie właśnie komizm w postaci pana Zagłoby. Był to wspaniały bajarz, który przypisywał sobie w opowieściach zasługi innych bohaterów, lecz nikt nie miał do niego o to pretensji, bo to był on – Zagłoba. Ponadto jego przybrany krewny Roch Kowalski sprawiał, że pojawiał się uśmiech na moich ustach, jak zresztą pewnie każdego, kto czytał o jego spotkaniu z Gustawem, królem Szwecji i o pierwszym spotkaniu z kochanym „wujaszkiem”. Występował w niej także komizm sytuacji, jako że nasz władca bił pokłony w kościele, żeby tylko Polska do niego wróciła. Niezapomniany był także Bogusław Radziwiłł, który w toalecie zapewne spędzałby więcej czasu niż kobieta na przypudrowywaniu sobie noska. Nie potrafiłam natomiast znieść wszystkich opisów w „Potopie”. Było ich zbyt wiele. Jeżeli autorowi zależało przede wszystkim na tym, żeby nabić jak najwięcej stron, tym samym zanudzając czytelnika jak mops, to dzięki temu właśnie osiągnął swój efekt.
Podsumowując – pomysł ciekawy, wykonanie marne (głównie zepsute właśnie przez nadmierną ilość opisów batalii, budynków, miejscowości). Jako, że w podstawówce czytałam „W pustyni i w puszczy” oraz w gimnazjum niecałych „Krzyżaków”, mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że książki fantastyczno-historyczne, Sienkiewicz napisał naprawdę dobre. Przynajmniej mi się je dobrze czytało, o ile nie przysypiałam akurat przy jakimś opisie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz