Autor: Henryk Sienkiewicz
Gatunek: klasyka polska
Ilość stron: 905
Ocena: 7/10
Andrzej Kmicic był brawurowym rycerzem, o którym słyszano wiele
opowieści. Dzięki hojności Billewicza uzyskał on ziemie oraz narzeczoną,
Aleksandrę, w której od razu się zakochał. Niestety los mu nie
sprzyjał. Przez nadgorliwość oraz wybuchowy temperament swój i szajki,
której dowodził, zhańbiona została jego reputacja wśród opiekunów
wybranki jego serca. Tak też mężczyzna postanowił wziąć udział w wojnie
przeciw Szwedom, wspierając wojska Janusza Radziwiłła, który niechybnie
go oszukał, mówiąc, iż sprzyja ojczyźnie, będąc osobą, która przyczyniła
się znacznie do jej upadku. Gdy tylko Kmicic się o tym przekonał, chcąc
odzyskać honor i dobrą sławę, odszedł od Radziwiłła, przebrał nazwisko
Babinicz i stał się jednym z największych pogromicieli Szwedów w Polsce.
Powieść ta zarówno mnie nużyła jak i ciekawiła. Czasami, gdy czytałam kolejne strony książki miałam przeogromną chęć na drzemkę i zazwyczaj właśnie tym się to kończyło. Dlatego też książkę tę polecam wszystkim, którzy mają problemy z bezsennością – w trakcie czytania „Potopu” na pewno się one skończą.
Powieść ta zarówno mnie nużyła jak i ciekawiła. Czasami, gdy czytałam kolejne strony książki miałam przeogromną chęć na drzemkę i zazwyczaj właśnie tym się to kończyło. Dlatego też książkę tę polecam wszystkim, którzy mają problemy z bezsennością – w trakcie czytania „Potopu” na pewno się one skończą.
Co było w niej ciekawego? Sylwetki głównych
bohaterów, króla Polski oraz niektóre wydarzenia, jak rozmowa Janusza
Radziwiłła z Kmicicem, porwanie Oleńki Billewiczówny, wszystkie sceny z
wspaniałym panem Wołodyjowskim oraz najzabawniejsze – pojedynek Zagłoby z
małpami.
Najbardziej w tej książce przemawiał do mnie
właśnie komizm w postaci pana Zagłoby. Był to wspaniały bajarz, który
przypisywał sobie w opowieściach zasługi innych bohaterów, lecz nikt nie
miał do niego o to pretensji, bo to był on – Zagłoba. Ponadto jego
przybrany krewny Roch Kowalski sprawiał, że pojawiał się uśmiech na
moich ustach, jak zresztą pewnie każdego, kto czytał o jego spotkaniu z
Gustawem, królem Szwecji i o pierwszym spotkaniu z kochanym
„wujaszkiem”. Występował w niej także komizm sytuacji, jako że nasz
władca bił pokłony w kościele, żeby tylko Polska do niego wróciła.
Niezapomniany był także Bogusław Radziwiłł, który w toalecie zapewne
spędzałby więcej czasu niż kobieta na przypudrowywaniu sobie noska. Nie potrafiłam natomiast znieść wszystkich opisów w
„Potopie”. Było ich zbyt wiele. Jeżeli autorowi zależało przede
wszystkim na tym, żeby nabić jak najwięcej stron, tym samym zanudzając
czytelnika jak mops, to dzięki temu właśnie osiągnął swój efekt.
Podsumowując – pomysł ciekawy, wykonanie marne
(głównie zepsute właśnie przez nadmierną ilość opisów batalii, budynków,
miejscowości). Jako, że w podstawówce czytałam „W pustyni i w puszczy”
oraz w gimnazjum niecałych „Krzyżaków”, mogę z czystym sumieniem
stwierdzić, że książki fantastyczno-historyczne, Sienkiewicz napisał
naprawdę dobre. Przynajmniej mi się je dobrze czytało, o ile nie
przysypiałam akurat przy jakimś opisie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz