Szukaj

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

wtorek, 19 lutego 2013

Fiodor Dostojewski, "Zbrodnia i kara".

Tytuł:“Zbrodnia i kara”  
Autor: Fiodor Dostojewski
Gatunek: kryminał/psychologiczna
Ilość stron: 378
Ocena: 3/6

Rodion Romanowicz Raskolnikow był studentem prawa. Niestety z powodu problemów finansowych musiał przerwać naukę. Przez nadmiar wolnego czasu, samotność oraz melancholijne usposobienie postanowił zaplanować zbrodnię lichwiarki Lizawiety. Pomimo udanego zamachu, dopadają go wyrzuty sumienia oraz wielki żal z powodu popełnionego przeciwko sobie czynu – zgubieniu człowieczeństwa. Z pomocą przychodzi mu Sonia, pobożna chrześcijanka. Pragnie, aby przyznał się do swojego czynu, by móc ponownie normalnie funkcjonować. Raskolnikow nie ustępuje, dzięki czemu dochodzi do potyczki śledczy-morderca.

Książka, jak książka. Da się przełknąć, jednakże język autora jest trudny. Mnie w szczególności przeszkadzały anonimowe nazwy ulic, jak np. na S-kiej. Co więcej, nie przekonał mnie do siebie główny bohater. Od początku do końca uważam go za wielkiego obiboka, lenia i miernotę. Cały czas nie potrafił znaleźć dla siebie żadnej pracy? Trochę dziwne. Prawdopodobnie po prostu jej nie chciał. Było kilka różnych aspektów, dzięki którym mógłby być osobą pozytywną w oczach niektórych, m. in. z powodu tego, że pomógł rodzinie Sonii po śmierci jej ojca, nie chciał, aby jego siostra wyszła za mąż, aby go oddłużyć. Powieść ta jest specyficzna, z powodu tego, że widzimy ją oczami mordercy – amatora, któremu się poszczęściło i nie jest o nic podejrzewany, jednakże po dokonaniu zbrodni staje się coraz słabszy psychicznie, przez co zwraca na siebie uwagę i niejednokrotnie zostawia poszlaki śledczym. Najbardziej interesującymi momentami w powieści były spotkania Raskolnikowa ze śledczym – Porfirym, w trakcie których stanowczo zaprzeczał, że zabił.

Dlaczego w ogóle zabił? Z powodu wywodu psychologicznego, którego był twórcą. Chciał się przekonać, czy jest jedynym z tych, którzy czynią wielkie rzeczy, ponosząc tym samym wielkie ofiary (ludzkie) niczym Napoleon. Czy właśnie samą ofiarą, zwykłym szeregowym na polu bitwy. Okazało się, że nie był tym, za kogo się uważał – wielkim. Dlatego też nie potrafił poradzić sobie z sumieniem. Popełniony czyn przerósł go i przez to cierpiał. Taka była jego kara za zbrodnię. Męka z powodu niemożności pogodzenia się ze złymi uczynkami, których był przyczynodawcą.

Temat powieści, rozłam psychiczny zbrodniarza – amatora, został podjęty ciekawie. Każdy, kto zabił miał przecież kiedyś swój pierwszy raz i czuł się tak samo jak Raskolnikow. Zabawa zaczyna się w tym przypadku później, kiedy toczy się walka moralności ze zwierzęcą naturą istoty ludzkiej wg teorii Freuda. Dlatego też często mówi się o habilitacji więźniów, bo w ich przypadku wygrywa moralność. Są niestety także i przypadki, w których wygrywa instynkt przetrwania, dzięki czemu co jakiś czas słyszymy, czy to w filmach, czy powieściach o seryjnych mordercach. 

Trudno mi powiedzieć, czy książka jest ciekawa, czy nie, bo zdania są naprawdę bardzo podzielone. Moim zdaniem jednakże, przeczytać tę książkę warto, przynajmniej z powodu na problem etyczno-moralny, który jest w niej poruszany.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz